15. Tajłan

2013-11-20 środa

Oddajemy auto. Spodziewam się problemów z odzyskaniem kasy za wynajem.
Jeszcze raz tłumaczę w czym problem: zapłaciłem milami na stronie Avis’a a oni później jeszcze raz mnie skasowali w momencie wydawania auta . Gość przeprasza, prosi o kartę i oddaje 216 240 Wonów. Skąd to złe nastawienie ?

Wjeżdżamy windą na trzecie piętro do Departures’ów.

O mało co samolot by odleciał bez nas bo pani przy czekinie robiła poważne problemy.
Najpierw chce od nas numerów biletów a my mamy tylko potwierdzenie rezerwacji z numerem lotu (tylko to dotarło ze skyscanner.pl) i sugeruje aby zadzwonić do biura które wydało bilety. Odpalam palmtopa. Jest numer telefonu ale czynny od 9 do 17-tej. Pani coś tam grzebie w kompie i znajduje numer biletu ale tylko dla mnie. Sterczymy pół godziny i co jakiś czas znajduje się kolejny nr biletu.
Przy którymś pyta gdzie dalej lecimy, to nie jej interes ale mówimy jakie mamy plany. Chce numer lotu. Tłumaczymy że mamy dwa miesiące i nie wiemy dokąd i gdzie. To ją przerasta i mówi że bez numeru dalszego lotu nie polecimy. Mówię że mogę kupić bilet jeszcze dzisiaj np na lotnisku w Taipei ale niech nas puści bo nie zdążymy. A ona dalej swoje. Wyciągam Experię, znajduję działający wifik i na stronie cheaptickets pokazuję możliwy lot. Ona że to nie bilet tylko rozkład lotów, tłumaczę kolejny raz że nie mamy żadnej rezerwacji.
Pani bierze tablet i idzie komuś to pokazać. Wraca i mówi że mamy problem, na miejscu nie dostaniemy wizy bez tego numeru ale polecimy. Podpisuję papier że wiem co robię i nie będę mieć pretensji do Air China nawet jeśli nie zdążę na samolot z ich powodu, bez tego boardingów nie dostaniemy. Zrobiło się pusto, od godziny nikt już nie podchodzi do czekinu.

DSC08409 (1280x720) DSC08410 (1280x720)

Jest 30 minut do odlotu a tu jeszcze immigration, prześwietlenie, lotniskowa kolejka szynowa do bramek. Pani maluje mi ma boardingu że o 12:15 zamykają gate, nr 125 na końcu terminala.
Lecimy, duża kolejka do prześwietlenia ale gość wpuszcza nas bez czekania.
Pani zatrzymuje Kasię bo ma w torbie jeb… pilniczek do paznokci, tracimy dwie minuty, ale pilnik nam zwracają.
Dolatujemy do stacji kolejki. Przyjeżdza ok 12:10. Jedziemy, jest 12:13, Nie mamy szans aby zdążyć. 12:16 dojeżdżamy do części terminala skąd mamy odlot.
Lecę sam do bramki, trzy poziomy ruchomych schodów i ze 400 m holu z ruchomymi bieżniami.
Docieram w momencie jej zamykania. Proszę o dwie minuty, mówię że mamy małe dzieci. 12:22 jesteśmy na pokładzie.

Jestem wk… bo z tego co kobita mówiła to kolejne trable przed nami, a wiemy z pewnego źródła (tj. od Małego który tu bywał często) że wizę się dostaje na miejscu.

Lądujemy w Taipei:
Na lotnisku przed immigration jest Visa Office.
Kolejka do immigration olbrzymia a przy Visa Office pusto. Na szybie kartka z długą listą krajów gdzie wizy nie są potrzebne. Poloki wiz nie potrzebują i można tu być trzy miechy.

A przez tą kobitę z ICN mogło być tak ciekawie jakby bagaże poleciały bez nas, a my zostalibyśmy w Korei, a tak znowu się udało.

TAIWAN, a właściwie TAIŁAN bo angole Ł zapisują jako W, ale nazywają ten znak double U. Taiłanu nie da się nawet wygooglować, chyba tylko my wiemy o co chodzi słysząc tak naprawdę nieistniejącą nazwę Taiwan.
Pamiętam jak moja koleżanka z drugiego liceum (z pierwszego mnie wyrzucili, z tego drugiego zresztą też) pisała na sprawdzianie window przez ł: łindoł.

(1 $= 30 TWD tj. Tajłański dolar. 1 litr benzyny 95 kosztuje tu 35 TWD, piwo jeszcze nie wiem)

W holu niewielkiego międzynarodowego lotniska TPE jest jeden mały stragan z autami na godziny. Przyjeżdża busik i zabiera nas do właściwego biura poza lotniskiem. 15 minut formalności, wysępiony rabat 10% i wyruszamy jakąś -u nas nieznaną- Toyką z automatem.

DSC08414 (1280x720)

Wjazd na autostradę i tu coś dziwnego. Pani w masce stoi przy budce i nachyla się do okna auta. Kiepskie zdjęcie ale coś widać. Kolejne bramki i jest tak samo.

DSC08422 (1280x720)
Dojeżdżamy do rejonu słynącego z gorących źródeł, do Jiaoxi. Idymy na kolację. Gorące źródła są wszędzie: w hotelach, knajpach, barach, na deptakach… Są nawet rybki, za 60 T$. za nami ok 100 km.

DSC08425 (1280x720) DSC08428 (1280x720) DSC08429 (1280x720) DSC08431 (1280x720) DSC08432 (1280x720) DSC08435 (1280x720) DSC08437 (1280x720) DSC08438 (1280x720)

2013-11-21 czwartek

Rano walczę z rezerwacją dalszych biletów na cheaptickets.com.
Osiem prób i za każdym razem na końcu komunikat że nie da rady, ale kasa na karcie jest blokowana za każdym razem. W końcu próbuję na tripsta.pl ale zapłacić kartą się już nie da bo próby na cheapie skutecznie zabokowały cały dostępny limit i jeszcze włączyły zabezpieczenia w banku.
Próbuję DC, też nic (po paru godzinach dzwoni pani z Dinersa czy czasami nie próbowałem zakupić biletów z wyspy Tajłan, automat zablokował transakcję, ale pani radzi że płacąc kartą wystarczy do nich dzwonić i wszystko gra. DC robi się zatem nieprzydatny,  zniżki na Avis też nie udało mi się uzyskać.
Przejeżdżamy prawie 300 km i już po ciemku docieramy do Doulan Village .
Po drodze cudne pionowe góry wyrastające z oceanu z wyciętymi wąskimi tarasami drogi. Góry są wysokie na prawie 4 km !

DSC08456 (1280x720) DSC08458 (1280x720) DSC08460 (1280x720) DSC08464 (1280x720) DSC08465 (1280x720) DSC08466 (1280x720) DSC08467 (1280x720) DSC08468 (1280x720) DSC08475 (1280x720)  DSC08477 (1280x720)

Wszystko porośnięte gęstą tropikaną dżunglą do której trudno wejść. Ściany zieleni. Potem jaskinie (XXX uzup. ). Tu robi się ciemno już ok 17-tej.

W Doulan zatrzymujemy się przy sklepie, po drodze był jakiś B&B z wifikiem i chcemy tam zawrócić. Na niewielkiej ulicy są małe knajpki ze stolikami przy drodze i kredowymi tablicami z menu po chiński i angielsku. Klimacik trochę jak na lakeside w Pokharze, ciepły wilgotny wieczór, palmy i dzika zieleń.
Wchodzimy do knajpki prowadzonej przez jakiegoś angola. Mają też pokoje. Zostajemy tu zatem.

2013-11-22

Dojeżdżamy do punktu widokowego.

DSC08510 (1280x720) DSC08512 (1280x720) DSC08513 (1280x720)

Kupujemy jakiś owoc.

DSC08522 (1280x720) DSC08528 (1280x720)

Przez góry jedziemy do na południowy koniec wyspy do Kenting, jest tam ponoć najpiękniejsza plaża na Taiłanie. Tu drogę wzdłuż wybrzeża dopiero budują. Mijamy opuszczone zbudowania militarne.

DSC08530 (1280x720) DSC08532 (1280x720) DSC08535 (1280x720) DSC08536 (1280x720) DSC08537 (1280x720) DSC08539 (1280x720) DSC08540 (1280x720)

Jest tu pustynia. Można wynająć quady i Jeepy.

DSC08543 (1280x720) DSC08544 (1280x720)

Są tu dobrze oznakowane ścieżki rowerowe.

DSC08546 (1280x720) DSC08548 (1280x720)

Południowy koniec wyspy Taiłan.

DSC08551 (1280x720) DSC08555 (1280x720) DSC08556 (1280x720)

Docieremy do Kenting po ok 180 km.

2013-11-23

Foka prosiła o zdjęcia z plaży:
No więc o 11:10 jest tak:

DSC08576 (1280x720) DSC08577 (1280x720) DSC08580 (1280x720) DSC08581 (1280x720) DSC08583 (1280x720) DSC08586 (1280x720)

A po 15-tej jeszcze gorzej: ciepło i paskudnie, w cieniu ze 26 stopni.
Na lotnisku się chwalili że 90% laptopów jest produkowane tutaj. Zaczynam kombinować coby wyleźć na Yushan, 3952 m.

DSC08586 (1280x720) DSC08588 (1280x720) DSC08590 (1280x720) DSC08592 (1280x720) DSC08593 (1280x720) DSC08595 (1280x720)

2013-11-24

Jest lepiej tj. są chmury i nie jest tak gorąco.  Idziemy na obiad do cetrum wioski Kenting (lub Kending). Stąd widać całą plażę.

DSC08598 (1280x720) DSC08600 (1280x720)

W miasteczku nie znalazłem wypożyczalni rowerów górskich. W hotelu można wypożyczyć składak. Do dyspozycji są kajaki i małe katamarany, ale wieje i fala jest za duża. Wciągamy jakiś obiad.

DSC08609 (1280x720) DSC08611 (1280x720)

2013-11-25

Kasia z dziećmi cały dzień się basenują i plażują. Szefem kuchni jest tu szwajcar. Osobiście wszystko dogląda i krąży po sali podczas popołudniowych lunch’ów.

DSC08615 (1280x720) DSC08614 (1280x720)

2013-11-26 wtorek

Mamy być 20-go stycznia w Chile. Cały dzień kombinuję z układaniem dalszej trasy i z zakupem biletów lotniczych. Saldo karty dalej jest blokowane po próbach zakupu przez cheaptickets. Pani z CitiBanku ma coś pomóc, ale nic się nie dzieje.
Na lunchu jest bardzo mało ludzi i ucinamy sobie krótką pogawendkę z szefem kuchni. A tak wygląda Kenting.

DSC08602 (1280x720) DSC08603 (1280x720) DSC08604 (1280x720) DSC08605 (1280x720)DSC08596 (1280x720) DSC08607 (1280x720)

W piątek rano lecimy do Shanghaju, można tam dostać darmową 3 dniową wizę chińską.
W końcu udało się zarezerwować bilety do Santiago z paroma niespodziankami na płd. Pacyfiku.

2013-11-27

Wyruszamy w góry pod Mt. Yushan (Mt. Jade) !

DSC08629 (1280x720) DSC08630 (1280x720)
Po ok 200 km wjeżdżamy w góry (120 km autostrady za ok 160 T$ tj. ok 5 $).

DSC08634 (1280x720) DSC08635 (1280x720) DSC08636 (1280x720) DSC08637 (1280x720)

Droga wznosi się stromo przez porośnięte dżunglą zbocza, na trawersach widać czasami wybrzeże z oceanem. Mijamy pola herbaty.

DSC08643 (1280x720) DSC08645 (1280x720) DSC08648 (1280x720) DSC08649 (1280x720) DSC08650 (1280x720)

Potem wjeżdżamy w chmury.
Na wysokości ok. 2000 m kończy się mgła i wjeżdżamy w piękny iglasty las. Wreszcie widać tu jesień na liściach. W tle pasmo Mt Jade.

DSC08653 (1280x720) DSC08654 (1280x720)
Na 2610 m docieramy do Tataka Visitor Center tj centrum informacji dla turystów w tutejszym Yu-shan National Park. Cudnie widać ocean chmur poniżej nas. Jest 9 stopni, na dole było 28.

DSC08660 (1280x720) DSC08662 (1280x720) DSC08663 (1280x720) DSC08665 (1280x720) DSC08666 (1280x720) DSC08667 (1280x720)

Dowiaduję się że trzeba mieć permit aby wejść na Mt. Jade. W rogu jest komp na którym można go zamówić (http://www.ysnp.gov.tw), pierwsze terminy w grudniu.

DSC08661 (1280x720)

Od drogi to ok 1600 metrów stromego podejścia, z 2400 na prawie 4000 m. Ze względu na wysokość trasa jest podzielona na dwa dni i trzeba biwakować przed wierzchołkiem gdzie jest schron i plac na namioty.  Stąd te ograniczenia. We wniosku o permit wybiera się jak chce się spać.

Docieramy po ciemku do gorących źródeł, tj. do małej wiochy w zboczu stromej góry na wys. ok 1000 m. Tafiamy do jakiegoś miejsca gdzie po naszemu napisano tylko hot springs. W recepcji lokales mówiący po angielsku. Pyta skąd jesteśmy. Był marynarzem i dużo pływał po świecie, był w europie.
Oferuje czteromiejscowy domek z własnymi gorącymi źródłami i do tego lunch na szybko tj. w 10 min (jest 17:50) i śniadanie. Wszystko za 4000 T$. Podjeżdzamy autem za motorkiem. Jest fajnie, necik dla dzieciorów, temp. ok. 18 st., zostajemy.

DSC08681 (1280x720)

Kwadratowy basenik na gorący, a okrągły za zimny płyn. Wystarczy odkręcić kurek.

DSC08686 (1280x720) DSC08688 (1280x720)

Pokój w domku. Dwa duże wyrka.

DSC08690 (1280x720)

Nasz onsen. Gorący, ma 40 stopni. Mała cenzura.

DSC08694 (1280x720) DSC08695 DSC08698

Całe to coś gdzie jesteśmy jest fajnie zrobione. Kawałek płaskiego to domek, dziura to basenik, stromy łuk to dróżka asfaltowa. W dole główny budynek do którego się schodzi schodkami, mostkami lub dróżką.

Przy recepcji jest duży kominek, barek, duży wybór single maltów. Lodówka z winami, tylko czerwone ale wtrawne . Wracam po godzinie po winko. Pan marynarz podaje z kieliszkami i korkociągiem.

Mamy informację od naszego sąsiada Maćka. Jest już w Urugwaju i czeka na swoje auto. Tymczasem porusza się pożyczonym. Właśnie go okradli, pocięli namiot i zabrali gotówkę. Macio w zeszłym roku wybrał się autem ze Skoczowa do Japonii i nazot.
Poznaliśmy go przypadkiem. Planując naszą podróż trafiłem na artykuł Maćka w AutoŚwiecie 4×4. Opisywał tam swoją podróż przez Koreę i Japonię a z naszych informacji wynikało że w obu tych krajach nie można jeździć własnym autem. Wysłaliśmy nieśmiałego maila czy możemy do niego zadzwonić. Nazajutrz Macio oddzwonił i się okazało że jest naszym sąsiadem, w linii prostej ok 370 m.

2013-11-28 czwartek

Rano mgła i deszcz.

DSC08699 DSC08700DSC08701 (1280x720) DSC08703 (1280x720) DSC08704 (1280x720) DSC08705 (1280x720) DSC08706 (1280x720) DSC08707 (1280x720)

Pan marynarz osobiście przychodzi nas pożegnać. Tak nazywa się to miejsce.

DSC08708 (1280x720) DSC08711 (1280x720)

Tu widać siłę rzek.

DSC08714 (1280x720) DSC08716 (1280x720)

Jedziemy na północ do Taipei. Zatrzymujemy się przy winnicach.

DSC08717 (1280x720) DSC08718 (1280x720) DSC08719 (1280x720) DSC08721 (1280x720)

Do lotniska jest stąd ok 250 km. Po drodze zawijamy do Sun Moon Lake słynące z pięknych widoków na jezioro i góry. Poniżej widok jeziora.

DSC08723 (1280x720) DSC08725 (1280x720)

Docieramy do Taipei. Ostatnie spotkanie z plażą przy lotnisku.

DSC08728 (1280x720) DSC08730 (1280x720) DSC08731 (1280x720) DSC08733 (1280x720)

Oddajemy auto i pan zawozi nas do hotelu przy lotnisku.

2013-11-29

6-ta rano. O siódmej mamy być na lotnisku.
Fajny ten Tajłan. Całkowicie nie czuje się tu Chin. Tu na północy jest zupełnie inny klimat niż na południu. Tutejsza waluta.

DSC08617 (1280x720) DSC08618 (1280x720)

Zimno. Jakaś zima chyba nadciąga. Zykamy stąd…

Na lotnisku zaś małe trable, kobitka chce jakichś wiz. Ale lecimy…

Lądujemy w Szanghaju. Spacer do autobusu. Jest 6 stopni i w krótkich gaciach bez kurtek trochę nam zimno. Kasia mówi że za zimno i ma dosyć Chin , Nelcia zresztą też. Kombinujemy co by tu zrobić. W tle za samolotami płyną statki. Mamy zatem dwie opcje: morze lub znowu powietrze.

DSC_0018 DSC_0017

Łapiemy w końcu jakiś samolot, pilot mówi że lecą gdzieś bardzo daleko i pierwszy przystanek za ok. 12 godzin lotu ale ma być dużo cieplej. Wsiadamy…

DSC08747 (1280x720) DSC08743 (1280x720)

14 odpowiedzi na 15. Tajłan

  1. Foka pisze:

    No heloł, czyżby face “Kierownika” wycieczki nie pokrywała się ze zdjęciem w paszporcie.
    Jak moje dzieciory?
    Narka

  2. Foka pisze:

    No jak pisałam wszystko wina Rufina.
    Narka

  3. Lukasz pisze:

    To czekamy na foty i info czy już żadnych “troubli” nie mieliście :)

  4. DarkMalyWystającyOgórek pisze:

    Czołem,

    Widzę że już Polska w wielkim świecie i nie potrzebne wizy na Tajwanie. Super. Ja zawsze musiałem na lotnisku np. w Hong Kong-u tłumaczyć że te wizy da się załatwić w Taipei i zawsze miałem problemy. Z tego powodu też zaliczyłem taki bieg na ostatnią chwilę.

    Co do Cheaptickets to ostatnio też miałem taki problem że się nie dało zapłacić a jednocześnie blokowało mi środki na karcie. W Citibanku trzeba napisać maila żeby odblokowali i w ciągu 2-3 godzin masz znowu dostępny limit. Adres mailowy to autoryzacja@citi.com

    Pozdrawiam
    Wiewiór

  5. DarkMalyKrewetka pisze:

    Na Tajwanie jest sieć takich knajp które są zbudowane tylko z bambusa. Mają tam głównie krewetki. Gorąco polecam. Inne smakołyki też są ale jeśli chodzi o krewetki to nigdzie indziej takich dobrych i tak różnych nie jadłem.

    Pozdrawiam
    Humbak czyli Długopłetwiec

  6. Foka pisze:

    No i już zaczynam Wam zazdrościć.
    Czekam na zdjęcia z plaży.
    Narka

  7. DarkMalyPietrucha pisze:

    Rufin – patrz może by zwerbować nowego Ministra Finansów. Dobrze kręci, jeździ w różne ciekawe kraje a i kasy nam przy nim nie zabraknie. Szacun dla chłopa

    http://www.forbes.pl/artykuly/sekcje/Wydarzenia/mateusz-szczurek-o-swojej-pasji–zycie-na-dwoch-kolkach,25638,1

    Pozdro
    Maly

  8. Foka pisze:

    Oczywiście że to jest niesprawiedliwe – jak 26 stopni??
    Acha – Rufinie co do do trunku (zdjęcie dzieciorów ze sernikiem) to się niczym nie popisałeś – nie ma tam lokalnych napojów delikatesowych?

    Pozdrowienia ze Skoczowa od Babci Marysi i Pani Jadzi – zdjęcia ma meilu.
    Pozdrowienia dla żony Zofii i “drobnicy”
    Nara

  9. Foka pisze:

    Rufek – bierz “składak” – to dopiero bedzie wyczyn
    Narka

  10. Honsiu pisze:

    TAJŁAN faktycznie ciekawy ale…………….. co Mongolia to Mongolia :) Pozdrowienia dla rodzinki . właśnie spadł pierwszy śnieg i powoli odgruzowuję skitury , na weekendzie w Koszarawie umówiliśmy się wstępnie na przepalanie pieca na Gibasach . Jednym słowem – u nas po staremu- no sorry wyszły cztery słowa

  11. Foka pisze:

    Ale że jak …w góry – składakiem?
    Narka

  12. Foka pisze:

    No ładnie. Od trzech miesięcy pierwsze zdjęcie z żoną.
    Narka

  13. Majka pisze:

    Proszę nie domalowywać na zdjęciach krzyżyków w Paincie! :)) ;)

  14. Ewa (erubik) pisze:

    Hej Rufin,
    dziekuje za zyczenia urodzinowe i pozdrowienia :-)
    Wiedzialam, ze jestescie w trasie, ale nie wiedzialam, ze mozna Was ogladac na tej stronce… Dzieki za info :)
    Od wczoraj sledze kazdy Was wpis i czytam kazda publikacje z zapartym tchem… to jak ciekawa powiesc przygodowa :-) super! no i Rufin congrats za zdolnosci reporterskie! Szacun, naprawde super wpisy :-) myslales zeby kiedys napisac ksiazke???? ;)
    Kibicujemy Wam razem z Wiktorem i…. zazdroscimy tej fantastycznej przygody!!!!
    Mlody pozdrawia swojego brata, no i Nelcie tez :)
    Usciski dla Kasi i Agi,
    trzymamy kciuki!
    Ewa&Wiktor

Skomentuj Ewa (erubik) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.