4. Nad morze,do Hawany i dalej do domu.

[2018-01-22]

Ruszamy nad morze na plażę Playa Cajío.

Nie znam się na tym ale to chyba nueva instalación eléctrica.

Trafiam do fabryki eternitu.

Nie sposób opisać wszystkich dziesiątków miejsc gdzie poznajemy sympatycznych uśmiechniętych lokalesów. Nie stukają w ekraniki, uśmiechają się na dźwięk Polonia, Polakko, Robert Lełandoski i Grande Diablo Kubano Moskitos.

Mijam gdzieś gościa pchającego 114 letnią maszynę do ostrzenia. Wiek maluje na żwirze na poboczu.

Mój stary Victorinox idzie pod nóż.


Tu filmik: MOV00481. Odwdzięczam się stalową piersiówką z Austrii. Zostajemy zaproszeni jutro na piwo do San Antonio de los Baños.

Docieramy przez zmrokiem. Moskitosy przeokrutne ale robimy ognicho. Repellent no trabacho.

[2018-01-23]

Plaja El  Cajio jest na mapie oznaczona jako atrakcja. Katastrofa ale jest spokój i biwakujemy przy betonowym nabrzeżu z  bagnisto-błotnistym dostępem do morza.

W kierunku San Antonio de los Baños.

Tubylec dociera na tym transportowym zacnym wehikule.

Poniżej 56 letni ford.

Rejon ten słynie z produkcji bananów. Mijamy wiele plantacji.

 

 

[2018-01-23]

Ruszamy do Hawany. Tu jeszcze filmik z motocyklem z silnikiem diesla MOV00461.

Ciekawostka: nie da się tu zarezerwować hotelu przez booking.

Licznik pokazuje nieuchronny koniec wycieczki. Przejechaliśmy prawie tysiąc km.

Tutejsze chłopy dzielą się na kibiców Barcelony i Realu Madryt. Ci tej budce nie uznają wyższości naszego Roberta nad Messim. Wydzieramy się za swoimi zawodnikami.

Chevrolet.

Zaczynają się przedmieścia Hawany. Smród spalin i śmieci. Jakiemuś biedakowi grzebiącemu w hasioku daję zabrane z kraju gorące kubki.

Wciągam grillowaną langustę a potem byczymy się na basenie.

[2018-01-24]

Składamy rowery i jedziemy na stare miasto.

Stare miasto fajne i klimaciarskie. Masa turystufff… MOV00553

 

To główna kwatera policji.

W tutejszym “city” jest parę wysokich budynków pamiętających Fidela Suche Batora.

Taksówka na lotnisko.

Na lotnisku spotykamy kilku rowerzystów pytających skąd mamy kartony.
Długie oczekiwanie. 1 do 2 ho do checkin’u (płacimy po 100 USD od roweru ???, 30 minut do kasy aby to zapłacić kartą), 30 minut do immigracion i 20 do security. Gorąco i 19:15  wylatujemy.  Spotykamy grupę Polaków kończących wycieczkę Itaka-Meksyk-Kuba.

Nocne 9 h lotu jakoś przeżywam. Amsterdam. Nie zaśmiecam Kuby tylko stosowny kosz na lotnisku z miejscem na plastik.

Tesla Model X robi wrażenie. 400 do 600 km na jednej bateryjce AAA i 3 sek. do setki. Cena ok 80 tyś EUR w Holandii.

Jeszcze bydzie Epilog. Może tu albo w osobnym pliku.

Pikie było. Sprzęt biwakowy nie jest tu potrzebny o ile nie zakładamy spania w terenie tj. np. na plażach.

Na raa..

 

2 odpowiedzi na 4. Nad morze,do Hawany i dalej do domu.

  1. La Donia Foka pisze:

    no teraz !!!….. może być.
    Ale auta zarąbiste.
    A na tym basenie to tylko panie były??

    Acha!!!!
    na szampana czekam
    Narra

  2. HONSIU pisze:

    noooo w końcu pełna relacja dostępna :-)
    jest czego zazdrościć
    do zoba w kraju

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.