10. Bike disaster and swiss rescue.

[2017-09-19]

Tu spaliśmy.

Jeden z policjantów który nam wczoraj pomógł.

Po 10-tej rzeka jest wciąż zamarznięta.

Osada na 34-tym kilometrze.

Spotykamy bikera Ima . Ciągnie z Tajlandii do dom w kraju basków. Pytamy co planuje na winter season. {uzup,}

Gawędzimy z pół godziny i ciągamy po pifku.

Tourist camp przy końcu jeziora {uzup.}

Pasterka przeprawiająca stado przez rzekę.

Tariat.

{koment.,}

Na 87-ym kilometrze ósema robi się tak duża że nie da się dalej jechać.

Usuwam wszystkie szprychy urwane od stronty felgi . Z tymi urwanymi od piasty jest ich razem dziesięć.

Po kwadransie pojawia się uśmiechnięta para Szwajcarów.

Do następnego miasta jest jakaś stówka i proponują coby nas tam zabrać. Pakujemy graty i w drogę.

No serce mi krwawi że nie przekręcamy tego. Mieliśmy w planie biwak z ogniskiem nad rzeką -na ok. 130 km -w modrzewiowym lesie. Kupiliśmy cebulę, lokalną kiełbachę i po piwku.

Docieramy do Cecerleg. Jest Hotel z łazienką. Nie kąpaliśmy się dziesięć dni.

W hotelu obok poznajemy dwóch rowerzystów. Mają narzędzia do demontażu zębatki i tarczy hamulcowej. Posiadają też szprychy ale w innym rozmiarze. Łosie jesteśmy !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.